recenzja cover hair

Moje włosy od wielu lat stopniowo tracą na jakości – coraz cieńszy kucyk, w dotyku już nie takie, a blask dostaje dwóję za nieobecność. Z pewną nostalgią wspominam czasy, kiedy od razu po wstaniu z łóżka wystarczało parę ruchów szczotką, żeby wyglądały naprawdę dobrze – ale może tylko ja to tak pamiętam, a rzeczywistość była daleka od tych wspomnień? Do rzeczy! Problem jest i trzeba go rozwiązać, dlatego poza zmianą diety i częstymi wizytami u fryzjera, co raz próbuję nowych kosmetyków, które mają poprawić wygląd moich włosów. Dziś testujemy jednak trochę inny produkt – Cover Hair ma bowiem za zadanie natychmiastowo (i jednorazowo) zagęścić moje włosy, aby były rozkosznie gęste np. na ważne wydarzenie lub randkę. Przed nami Sylwester, więc produkt jest warty przetestowania. Gotowi? 🙂

Recenzja Cover Hair – czy spełnia pokładane w nim nadzieje?

Co obiecuje producent?

Cover Hair to innowacyjny (uwielbiam to słowo!) preparat z syntetycznych mikrowłókien, którego zadaniem jest widoczne zagęszczenie włosów oraz pokrycie odrostów. Efekt jest odporny na deszcz i wiatr, a do tego utrzymuje się aż do następnego mycia. Jest osobna linia dla mężczyzn (Cover Hair Volume) i dla kobiet z włosami farbowanymi (Cover Hair Color). Dla wygodnej aplikacji warto zakupić również dedykowany aplikator, który pozwala na dokładne i przyjemniejsze pokrycie włosów.

Recenzja Cover Hair – opakowanie

Według mnie produkt w żaden sposób nie przyciąga designem opakowania – ot zwykła metalowa puszka z niezbyt nowoczesnym logo. Pragmatyzm w czystej postaci, choć oczywiście to moje indywidualne zdanie i komuś innemu (pewnie szczególnie Panom) wygląd Cover Hair może się podobać. Panie jednak zazwyczaj są bardziej rozpieszczone pod tym względem, więc i ich oczekiwania są większe 😉

Recenzja Cover Hair – pierwsze użycie

Produktu używa się trochę podobnie do suchego szamponu tylko nie ma spray’u – otwieramy nakrętkę, wstrząsamy kilka razy, zakładamy dedykowany aplikator i „posypujemy” nim przerzedzone partie włosów. U mężczyzn może to być pewnie łysinka na szczycie, ja skupiłam się głównie na moim przedziałku, przez który widać skórę, co potęguje wrażenie, że włosów jest niewiele. Nie farbuję, więc wybrałam produkt o podobnym odcieniu do naturalnego koloru moich włosów. Po aplikacji dodatkowo, jak poleca producent, spryskałam włosy ulubionym lakierem.

Efekt? Całkiem niezły. Rzeczywiście przedziałek był mniej widoczny, włosy wydały się przez to bardziej gęste, niż przed użyciem. Dotykając włosów nic nie zostaje na palcach (a to była jedna z moich obaw), ale może zawdzięczam to warstwie lakieru. Odrobinę preparatu posypało mi się na koszulkę, ale wystarczyło strzepnąć i żadna plama nie została. Nie wiem, jak to działa, czy mam na głowie mikrowłókna, ale obiecany efekt pojawił się.

Niestety, za oknem akurat ładna (jak na listopad) pogoda i nie mogłam sprawdzić, jak produkt zachowa się podczas deszczu czy wiatru. Po myciu włosów tego samego dnia wszystko się zmyło i znów wyglądałam jak wcześniej.

Recenzja Cover Hair – podsumowanie

Generalnie produkt oceniam pozytywnie – spełnił swoje zadanie i zdusił trochę moje obawy. Nie wiem jednak, czy skorzystam z niego na Sylwestra. Dlaczego? Efekt zagęszczenia włosów, choć się pojawił, nie zwalił mnie z nóg – ale możliwe, że dlatego, że moje włosy są po prostu cienkie i nie mam jakiegoś wielkiego problemu z łysieniem czy przerzedzeniem. Dlatego uważam, że produkt ten jest głównie stworzony dla mężczyzn, ewentualnie kobiet w starszym wieku, u których problem jest rzeczywiście widoczny gołym okiem. I takim osobom polecam jego przetestowanie – myślę, że się nie zawiodą 😉

Recenzja Ani